News

Podatek od betonozy znika z projektu ustawy

Monika Byś
2022-06-01
~6 min
Głosów: 37, średnia ocen: 5
Podatek od betonozy

Aby przeciwdziałać zmianom klimatu w miastach, niezbędne jest zwiększenie retencji wód. Nie da się jednak tego zrobić samymi zachętami – potrzebny jest mechanizm ekonomiczny. Tymczasem z nowego projektu ustawy suszowej zniknął tzw. podatek od betonozy. Podatek ten to jedna z opłat w ramach tzw. kosztów środowiskowych, czyli strat poniesionych w środowisku w wyniku inwestycji.

  • Utracona retencja, spowodowana betonowaniem powierzchni, zwiększa ryzyko powodzi i suszy, stymuluje powstawanie miejskich wysp ciepła, zmniejsza bioróżnorodność i jakość powietrza.
  • Na początku 2022 roku pojawił się nowy projekt ustawy o inwestycjach w zakresie przeciwdziałania skutkom suszy przygotowany przez Ministerstwo Infrastruktury. W tej wersji przepisów nie ma już proponowanych wcześniej zmian dotyczących opłat od powierzchni uszczelnionych.
  • “Mam wrażenie, że dla świętego spokoju wycofano się z całości proponowanych zmian, a przecież można było wprowadzić chociaż część” - uważa dr Sebastian Szklarek z ERCE PAN, autor bloga Świat Wody. 

Podatek od betonozy znika z projektu ustawy

Zniknęła propozycja zmiany w Prawie wodnym w art. 34., która określała, że „zmniejszenie naturalnej retencji terenowej" dotyczy sytuacji, gdy:

propozycja zmiany w Prawie wodnym w art. 34 

wykonywanie na nieruchomości o powierzchni pow. 600 m2 robót lub obiektów budowlanych trwale związanych z gruntem wyłącza więcej niż 50 % powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej

Podatek od deszczu? Niech się leje beton 

Zapis obowiązujący teraz jest łagodniejszy. Według Prawa wodnego zmniejszenie naturalnej retencji terenowej dotyczy nieruchomości o powierzchni powyżej 3500 m2 wtedy, gdy wyłącza "więcej niż 70 % powierzchni nieruchomości z powierzchni biologicznie czynnej na obszarach nieujętych w systemie kanalizacji otwartej lub zamkniętej".

Na ponad 1000 uwag, jakie wpłynęły do Ministerstwa Infrastruktury w konsultacjach, 60 % dotyczyło właśnie tego zagadnienia. 

dr Sebastian Szklarek z Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii PAN

Patrząc na przetaczające się przez kraj pseudorewitalizacje, w których uszczelnia się jeszcze większe powierzchnie, podatek od betonozy powinien być jednym z czynników hamujących te niekorzystne zmiany, a nawet wymuszającym trend odwrotny.

Najnowszy przykład betonozy za 13 mln zł - rynek w Zakliczynie (małopolska), źródło: Portal gminy Zakliczyn

Podatek od betonozy wpisuje się w grupę opłat tzw. kosztów środowiskowych. Są to zatem straty poniesione w środowisku w wyniku ludzkiej działalności, inwestycji.

dodaje Sebastian Szklarek 

Do tej pory główne koszty, jakie ponosimy przy wszystkich inwestycjach, to koszty pracy i materiałów. Nie ma wśród nich kosztów np. utraconej retencji spowodowanej betonowaniem powierzchni, przez którą mamy:

  • zwiększone ryzyko powodzi i suszy,
  • miejską wyspę ciepła,
  • utratę bioróżnorodności, 
  • niższą wilgotność i jakość powietrza.

To wszystko są negatywne skutki pozbywania się terenów błękitno-zielonych.

Gminy nie chcą płacić dwa razy

Spółki, liczne samorządy czy przedsiębiorstwa zwracały uwagę przede wszystkim na podwójne naliczenie opłat. 

opinia spółki Gdańskie Wody

Właściciel pozwolenia wodnoprawnego objęty już jest opłatą stałą za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do wód, w przypadku, gdy wylot znajduje się na terenie miasta - również opłatą zmienną uzależnioną bezpośrednio od ilości odprowadzanych wód opadowych i roztopowych. Opłaty te zostały wprowadzane w roku 2018 i stanowią nowe zobowiązania. Przede wszystkim związane są z odprowadzaniem wód opadowych i roztopowych z terenów miejskich (infrastruktura drogowa). Są w większości ponoszone przez miasta jako właścicieli pozwoleń wodnoprawnych. Dodatkowo część gmin (przede wszystkim miejskich) wprowadziło opłaty od właścicieli nieruchomości. Mają one rekompensować utrzymanie systemu zagospodarowania wód opadowych i wpływać na rozszczelnienie powierzchni utwardzonych. Wiele miast - w tym Gdańsk - wobec dodatkowych istotnych kosztów utrzymania systemu zagospodarowania wód opadowych i roztopowych (wprowadzenie opłaty zmiennej) rozważa wprowadzenie takich opłat.

Dr Szklarek przyznaje, że dla gmin czy podmiotów, które wnoszą opłaty za odprowadzanie wód opadowych i roztopowych do wód poprzez systemy kanalizacji, jest to podwójna opłata. Jednak jak na razie nie wszystkie gminy przeniosły te opłaty bezpośrednio na właścicieli nieruchomości. Taka opłata przyspieszyłaby proces zmiany podejścia do gospodarowania wodami opadowymi.

pisze Sebastian Szklarek 

Pośrednia opłata przez budżet gminy czy podmiot od niego zależny i tak jest kosztem ponoszonym przez mieszkańców – ale przez wszystkich, a nie tylko tych, którzy mają znaczną uszczelnioną powierzchnię na swojej nieruchomości. Należy tutaj także pamiętać o działkach gminnych. Działki te są już uszczelnione lub doszczelniane w ramach przetaczającej się fali „rewitalizacji” miejskich placów lub rynków. De facto ilość powierzchni nieprzepuszczalnych rośnie lub pozostaje na tym samym poziomie.

Opłaty za odprowadzanie do wód powinny być wyższe

Jak więc przyspieszyć odbetonowanie miast, które przyczyni się do przeciwdziałania powodzi i suszy, skoro wprowadzenie podwójnej opłaty nie wchodzi w grę? Rozwiązaniem, zdaniem dr. Szklarka, jest zmiana zapisów w innych częściach ustawy Prawo wodne.

Chodzi o „górne jednostkowe stawki opłat za usługi wodne”, wśród których ujęte są też stawki "za odprowadzanie do wód – wód".

Sebastian Szklarek 

Jeśli obecne górne stawki są zbyt małe w stosunku do oczekiwanych zmian w zagospodarowaniu wód opadowych i roztopowych na obszarach z kanalizacją deszczową, to wystarczy je podnieść, żeby te zmiany przyspieszyć. Ale może w pierwszej kolejności zachęcić wszystkie gminy, żeby te koszty przerzuciły na właścicieli nieruchomości. Inna sprawa, że część pozwoleń wodnoprawnych jest „z poprzedniej epoki”, gdy te pozwolenia były wydawane przez starostwa, które zapewne nie miały spojrzenia zlewniowego, niezbędnego w zarządzaniu zasobami wody. Więc przy odnawianiu pozwoleń mogą być zmiany, w tym ilości rzeczywiście odprowadzanych wód opadowych i roztopowych, co może przełożyć się na wzrost kosztów i poszukiwanie sposobów uniknięcia opłat. I tu przydatne na pewno będą wielofunkcyjne tereny błękitno-zielone.

Wśród uwag pojawił się też głos samorządów, że przy proponowanym rozdziale środków z opłat, gdzie większość trafia do budżetu Wód Polskich, a zadania naliczania i zbierania ich są po stronie samorządów, to „szacowane dochody gmin będą niewspółmierne do ponoszonych kosztów” (uwagi gminy Rawicz), czy „nie podjęto oceny kosztów administracyjnych podatku od uszczelnienia powierzchni” (wskazuje gmina Jaworzno). 

Podatek od betonozy - deweloperzy: 20 % powierzchni biologicznie czynnej wystarczy

W toku konsultacji pojawiło się sporo uwag, że należy zachować istniejące wartości progowe 3500 m2 i 70 % powierzchni uszczelnionej. Oznacza to, że zostaje mniej niż 30 % biologicznie czynnej.

Sprzeciw wobec zaostrzenia zgłosili m.in. Port Gdańsk, PGNiG, a Polski Związek Firm Deweloperskich pokusił się nawet o propozycję poluzowania zapisów poprzez obniżenie wymagań do 20 % powierzchni biologicznie czynnej lub 10 % gleby. 

Małopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych w Tarnowie postulował natomiast wyłączenie spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot mieszkaniowych z opłat. 

Tymczasem, jak pisze dr Szklarek, należy pamiętać, że istnieje wiele rozwiązań, które mogą zapewnić wymagany procent retencji, zmniejszający wielkość opłat. Na części dachów można zrobić zielone dachy, a w innych miejscach szczelne zbiorniki na deszczówkę (naziemne lub podziemne). 

Jest marchewka, kija brak - czyli brak edukacji wpływa na duże zmiany

Jakie wnioski?

uważa dr Szklarek

Po marchewce w postaci co najmniej kilkuletniej edukacji oraz licznych programów wsparcia retencji deszczówki, skutecznie odtrącono propozycję dłuższego kija, bez jakiejkolwiek zmiany chociażby części z proponowanych przepisów. Mam wrażenie, że dla świętego spokoju wycofano się z całości proponowanych zmian, a przecież można było wprowadzić chociaż część, zaczynając od rozdziału procentowego opłaty pomiędzy Wody Polskie a samorząd, żeby to ten drugi podmiot dostawał środki na retencję, jak najbliżej miejsca, na które spada deszcz.

Zgadza się z nim prof. dr hab. inż. arch. Anna Januchta-Szostak z Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej, która mówi:

prof. dr hab. inż. arch. Anna Januchta-Szostak 

Oczywiście, że powinniśmy tworzyć narzędzia ekonomiczne, które mogą przeciwdziałać nadmiernym uszczelnieniom i motywować do zwiększania retencji!

Zapytaliśmy w Ministerstwie Infrastruktury, czy resort przygotowuje jakiś dodatkowy akt prawny, który regulowałby ten obszar, tak kluczowy dla zapobiegania zmianom klimatu. Do momentu publikacji artykułu odpowiedzi nie otrzymaliśmy, będziemy temat kontynuować.

Źródło: Portal Samorządowy

Avatar: Monika Byś
Monika Byś

Redaktorka prowadząca w OnGeo.pl. Analityczka danych i specjalistka rynku nieruchomości.